Między Hauptmannem i Sommerem…

W „Gazecie Jaworskiej” z 18 lutego br. zawarta była polemika p.von Freyera do przypuszczeń EMMY, która akcję „Czarnej Maski” Hauptmanna umieściła w murach ratusza Bolkowego Gaju. Wśród kontrargumentów służących „sprostowaniu” fikcji literackiej padło ze strony p.von Freyera kilka nieostrożnie wypowiedzianych kategorycznych stwierdzeń, do których nie zamierzam się jednak tutaj odnosić z wyjątkiem jednej dygresji zawartej w pytaniu i opatrzonej małym komentarzem. Dlaczego czuje się p.von Freyer upoważniony do tego, aby akcję dramatu zamykać w „jakiś” ciemnych ścianach średniowiecznej piwnicy i jednocześnie odmawia podobnego prawa EMMIE, która tę samą akcję ulokowała w ratuszu ? Czyż dowolność w intrpretowaniu fikcji literackiej nie jest sprawą odbiorcy, który nie bawi się w historyczne analizy ? Od trzeciego akapitu polemika dotyczy w zasadzie prożydowskich sympatii Hauptmanna i dopóki nie zostanie przetłumaczona na język polski głównie po to, aby zwiększyć krąg ludzi uprawnionych do dźwigania „miecza literackiej krytyki”, cały wywód p. von Freyera jakby trochę blednie.

Dla mnie osobiście ma on jednak pewne znaczenie, ale tylko w odniesieniu do jego wątku historycznego. Zastanawia mnie jeszcze, kto zaprosił w 1942 r. Hauptmanna jako gościa honorowego na kolejną edycję festiwalu teatralnego na Zamku Bolkowskim, gdy w mieście na straży narodowo – socjalistycznej prawomyślności stało powiatowe kierownictwo NSDAP. Być może uczynili to sami hitlerowscy funkcjonariusze, którzy nie czytali krytycznych komantarzy zamieszczonych w 1929 r. na pierwszych stronach niemieckich gazet. W ostatnim akapicie popełnił p.von Freyer małe faux – pas, dla mnie jednak i potencjalnych czytelników moich „kulturalnych historii” o Bolkowie bardzo ważne, gdyż, wspominając o Bolkofest i Burgenspiele – „Bolko” poważnie minął się z prawdą historyczną, nad której odkrywaniem przecież obaj „solidnie” pracujemy. Pragnę mianowicie wyjasnić, że pierwsza i druga edycja bolkowskich festiwali teatralnych, a potem także muzycznych, miała miejsce w 1925 i 1926 r. Do roku 1934 otwarta scena na Zamku Bolkowskim „milczała”. Ja bym proponował to kategoryczne „corocznie” zamienić na „od czasu do czasu”. Gdy Sommer pisał w swojej sztuce o świdnickim księciu Bolesławie, wymienił cały szereg jego polskich cech : silny, mądry, wielki, zdolny do kreowania historii, godny bycia bohaterem i przede wszystkim zdolny do wybaczania. Oby tylko z takich „antypolskich” tekstów składała się niemiecka literatura ! Już na zakończenie wspomnę tylko, że osoba Fedora Sommera jest jednym z ważniejszych obiektów moich spotkań z lokalną historią.

Roman Sadowski