Tajemnice bolkowskiej tkalni

W miniony weekend w moje ręce trafiły pewna książka i kilka dokumentów zarówno z czasów wojny jak i bezpośrednio po nich następujących. Ich powierzchowna analiza wzbudziła we mnie odkrywczy entuzjazm, którym chciałbym podzielić się z Szanownymi Czytelnikami NGJ.

Historia, którą Państwu opowiem, wydarzyła się w roku 1942 na terenie miejscowej tkalni (wtedy Kramsta – Methner und Frahne AG, a w latach 90. minionego wieku – Silena).

Z przejściowego obozu dla Żydów w Sosnowcu przyjechał do Bolkowa na początku lipca 1942r. transport około 100 żydowskich dziewcząt. W asyście esesmanów odprowadzono je na teren tkalni Kramsta, gdzie zostały ulokowane w jednym baraku, który składał się z kilku pomieszczeń. W największym (12 m X 15 m) wyposażonym w trzypiętrowe łóżka, długie ławy i stoły zakwaterowano całą żeńską grupę. Na końcu baraku za ścianką działową znajdowała się kuchnia, umywalnia z prysznicami i trzy toalety. Do kuchni przylegała izba dowódcy obozu (Frau K.). W lewym rogu wydzielono małą izbę sypialną dla starszej baraku (Frau B.) i pokój z czterema łóżkami dla pielęgniarki Litzi i chorych.

Tak wspomina swój pierwszy dzień pobytu w Bolkowie jedna z młodych więźniarek. Obóz pracy, który zlokalizowano na terenie „Sileny”, pełnił funkcję obozu przygotowującego więźniarki do pracy w tkalni. W okresie wojny kierownikiem przyzakładowych warsztatów był Zimmer, który bezpośrednio podlegał wojskowemu kierownictwu zakładu, składającemu się z wysokich rangą oficerów SS. Na nim spoczywał obowiązek przygotowania żydowskich dziewcząt z Polski do pracy przy produkcji płótna. W ciągu kilku tygodni musiały one stanąć przy krosnach i wzorowo wykonywać swoją pracę, w przeciwnym razie mogły być rozstrzelane na miejscu. Majster Zimmer, ojciec kilkorga dzieci, okazał się nie tylko człowiekiem współczującym, ale również odpowiedzialnym za los i życie powierzonych mu przymusowych uczennic.

Jak się rozwijały relacje pomiędzy młodymi Żydówkami a nim, można wnioskować z dwóch zachowanych z tego czasu dokumentów. Jeden to relacja, z której można się dowiedzieć, że pozostali niemieccy pracownicy tkalni ironicznie a nawet szyderczo nazywali majstra Zimmera „Judenmeister”.

Po kilku miesiącach pobytu, jesienią 1942r., grupa 98 żydowskich dziewcząt została przetransportowana do filii zakładu w Marciszowie. Majstrowi powierzano kolejne grupy więźniarek celem pośpiesznego przygotowania do pracy w zawodzie tkaczki. Tak bezpiecznie doczekał w Bolkowie końca wojny.

Kilka tygodni po zajęciu Bolkowa przez sowietów nowe władze przystąpiły do weryfikacji dotychczasowych mieszkańców. Zimmera aresztowało dwóch komunistycznych milicjantów. Cała jego rodzina niepokoiła się o los głowy rodziny. Następnego ranka po aresztowaniu żona majstra rozpoczęła nerwowe poszukiwania czegoś, co wcześniej musiało być skrupulatnie ukrywane. Znalazła tajemniczą kopertę. Gdy po południu uzbrojeni milicjanci ponownie zapukali do mieszkania Zimmerów, towarzyszył im niemiecki tłumacz, który poprosił o odnalezioną właśnie kopertę. W kopercie znajdował się wiersz i 98 podpisów żydowskich dziewcząt oraz data 29.10.1942r. Wieczorem „żydowski majster” został zwolniony do domu. Wiersz, jak się okazało, był tym drugim dokumentem, który dokładnie oddawał relacje pomiędzy „Judenmeisterem” i jego żydowskimi uczennicami. Niemal trzystronicowy tekst, zatytułowany „Tkaczki”, napisała Grete P. Pełen życzliwych słów i pochwał stał się dla Zimmera przepustką do wolności, a być może nawet uratował mu życie.

Inna z jego wdzięcznych ocalonych z pożogi wojennej uczennic zamieszkała po wojnie w Ameryce. W 1957r. napisała książkę „Nic jak tylko samo życie”, w której opisała m.in. swój pobyt w bolkowskim obozie pracy. Książka stała się podstawą do nakręcenia filmu dokumentalnego pt. „One Surviver Remembers”, który … został nagrodzony Oscarem. Muszą Państwo przyznać, że opowiedziana historia jest istotnie intrygująca. Już wkrótce rozpocznę starania o wypożyczenie oscarowego filmu i – jeśli się uda – zaproponuję Państwu wspólny seans.

Roman Sadowski