O duchu z Bolkowa krążą smutne legendy. „W dniu 6 maja 1326 roku Berbard, książę śląski i świdnicki, zięć Władysława, króla polskiego, mający za sobą jego córkę, zszedł ze świata. Po nim nastąpił syn jego jedynak Bolesław, stały i niezachwiany w wierności dla Polski” – pisał Długosz o ostatnich Piastach władających Bolkowem. Ostatnich, bo Bolesław, czyli Bolko II, zwany Małym, umarł bezpotomnie, a jego dziedzictwo przeszło w ręce czeskie. Legenda mówi jednak, że miał syna.
Pewnego razu dziecko bawiło się na dziedzińcu bolkowskiego zamku z nadwornym błaznem Jakubem Thau. Trefniś rzucił kamieniem, który uderzył młodego księcia w głowę. Dziecko zmarło, a błazna ścięto obok miejskiej bramy. W miejscu egzekucji postawiono kamienny krzyż. Tę tragiczną historię wspomina kronikarz śląski z XVI wieku Joachim Cureus, pisząc, że wiele wiadomości zawdzięcza Franciszkowi Faberowi, który w początkach XVI wieku był pisarzem miejskim w Świdnicy. Informację o synu Bolka II powtarza także Efraim Ignacy Naso, świdnicki kronikarz z XVII wieku. Ale większość historyków podważa te przekazy.
Legenda o błaźnie ma jeszcze jedną wersję, upowszechnioną przez prof. Juliana Janczaka. Otóż Jakub, zanim został książęcym błaznem, był uczniem zielarza Wolfsheimera. Zielarz ów dostał od matki księcia Bolka II zlecenie otrucia pięknej Kunegundy. Była ona córką rycerza Lottara i ukochaną księcia Bolka. Wprawdzie zamknięto ją cichaczem w klasztorze, ale stara księżna uznała, że lepiej załatwić sprawę do końca. Bolko miał się ożenić z Agnieszką Habsburżanką, a dopóki żyła Kunegunda, ten ślub wisiał na włosku.
Truciznę miał podać Jakub. Zielarz powiedział mu, że to lekarstwo dla Kunegundy, ale sprytny młodzieniec odkrył spisek. Pomógł Kunegundzie sfingować śmierć. W klasztorze urządzono pogrzeb pustej trumny, a dziewczynę ukryto.
Mijały lata. Bolko ożenił się i doczekał syna, a uczeń zielarza został książęcym błaznem. Tymczasem do Bolkowa wrócił niespodziewanie rycerz Lottar. W klasztorze dowiedział się, że jego córka umarła po zażyciu lekarstwa przyrządzonego przez Jakuba. Ruszył na zamek. Na dziedzińcu spotkał Jakuba z małym chłopcem. Na pytanie Lottara, czyje to dziecko, błazen odpowiedział: – Moje. I wtedy Lottar wyjął bojowy toporek… Jakub wziął winę na siebie, bo kochał się w Kunegundzie. Za co więc pokutuje? Zapytajcie go sami.
Źródło: Gazeta Wyborcza